po drugiej stronie oceanu

13.08 - 27.11

strona główna

[EN]


Hot 'Lanta

Mój rozkład dnia będzie mało produktywny aż do 28 listopada, kiedy będę z powrotem w Warszawie.

Dostałam się na staż Outreachy i będę pisać o otwartym oprogramowaniu na moim oficjalnym blogu oraz o kolejnych etapach stażu na dedykowanej podstronie - jeszcze tego nie skonfigurowałam, bo staż zaczyna się dopiero 6 grudnia, a obecnie robię zadania niezwiązane bezpośrednio z moimi projektami.

Przygody w Atlancie:

  • Odwiedziłam szkołę moich kuzynów dwa razy z okazji obchodów święta dziękczynienia i było to bardzo miłe. Szkoła jest kolorowa i obecnie pełna indyków w przeróżnych kształtach i rozmiarach. Bardzo podobała mi się też biblioteka i kiermasz książek. Wydaje mi się, że to przyjemne miejsce do nauki.

    Każde dziecko ma też obowiązek opowiadać i pisać o tym, za co jest wdzięczne i jeden z kuzynów powiedział “jestem wdzięczny za mojego kota”, którego nie posiada - widocznie słuchanie o zwierzątkach od wszystkich dzieci wokół go do tego zachęciło. Myślę, że celebrowanie tego, co się ma, jest świetną tradycją.

kliknij dowolny obrazek, żeby wyświetlić galerię

  • We wtorek wybraliśmy się do mini Legolandu - zobaczyliśmy, jak robi się klocki lego, przejechaliśmy się kolejką i strzelaliśmy do bandytów, żeby uratować księżniczkę, przeszliśmy się po Atlancie zrobionej z klocków i nieźle się bawiliśmy budując różne rzeczy. Poszliśmy też na lego film 4D, gdzie wiało i padał śnieg.

kliknij dowolny obrazek, żeby wyświetlić galerię

  • Dzisiaj wybraliśmy się do Stone Mountain i mieliśmy przyjemny dwugodzinny spacer pod górę. Byłam zaskoczona, że chłopcy sami weszli na samą górę, szczególnie mały Aleks w swoim stroju indyka. Dookoła było też wiele atrakcji, szczególnie bożonarodzeniowych, co jest dość ciekawe, biorąc pod uwagę, że było ciepło i słonecznie. Piękne mamy lato tej jesieni. Po wspinaczce zjechaliśmy na dół kolejką linową.

kliknij dowolny obrazek, żeby wyświetlić galerię

  • Po wycieczce wybraliśmy się na pyszne świeże pączki i zobaczyliśmy też, jak się je robi. Jest nawet lukrowy wodospad na taśmie produkcyjnej.

kliknij dowolny obrazek, żeby wyświetlić galerię

  • Spędziłam też trochę czasu na czytaniu z kuzynami, po polsku i po angielsku. Jarek uwiecznił mnie czytającą fragmenty elementarza.

kliknij dowolny obrazek, żeby wyświetlić galerię

A teraz pracuję w bardzo wygodnym fotelu.


Georgia on my mind

Osiągnięcia (nagromadzone w ciągu ostatnich kilku dni):

  • dotarłam cała i zdrowa do Atlanty
  • wypoczęłam i spędziłam sporo czasu z rodziną
  • zaczęłam pomagać małym kuzynom w pracy domowej
  • poprawiłam moją aplikację do Outreachy
  • popracowałam nieco nad programowaniem i pisaniem
  • pouczyłam Jarka trochę programowania

Ostatnie kilka dni rozpłynęły się nieco w pysznym jedzeniu i spędzaniu czasu z rodziną. Nigdy wcześniej nie odwiedziłam mojej chrzestnej, jej męża i dzieci w Atlancie, więc jestem zadowolona, że spędzę tutaj kolejne 3 tygodnie. Jedna z moich babć też jest na miejscu, więc mam sporo domowego polskiego jedzenia w Stanach.

Prace domowe w Stanach są nieco odmienne - moi kuzyni mają sporo kserówek z ćwiczeniami testów z gotowymi odpowiedziami, z bardzo szczegółowymi instrukcjami. Całkiem urocze jest też to, jak wszystko przesiąknięte jest amerykańską kulturą - nigdy nie widziałam tylu ćwiczeń z dyniami i indykami.

Nie programowałam i nie pisałam zbyt wiele, bo skupiałam się na przyjemnym spędzaniu czasu. Nareszcie jednak poprawiłam moją aplikację na Outreachy i propozycje projektów - zajęło mi to o wiele więcej czasu, niż zakładałam, ze względu na to, że priorytetyzowałam RC i rodzinę przez ostatni tydzień. Dzięki pomocy Tima, Steve’a i Neeraja, dobrych radach Leah i wielu inspiracjach ze strony Sumany, Julii i innych Recurserów, udało mi się dodać więcej szczegółów i opisać bardziej to, dlaczego jestem odpowiednią osobą do pracy w Zulipie niż generyczne przedstawienie moich umiejętności i doświadczeń.

Przyzwyczaiłam się już nieco do powolnego życia na przedmieściach Atlanty (z jakiegoś powodu myślałam, że jest to znacznie bliżej samego miasta) i będę mogła nieco więcej skupić się na rozwoju. Miałam też dzisiaj sporo czasu związanego z programowaniem, bo pokazywałam Jarkowi (mojemu wujkowi) FreeCodeCamp i GitHub. Cieszę się, że zachęciłam go do spróbowania, czy programowanie mogłoby mu odpowiadać.

Wyniki rekrutacji na Outreachy będą opublikowane o 17 polskiego czasu - co oznacza, że przede mną jeszcze tylko 6 godzin stresu.


RC - ostatni dzień

Osiągnięcia:

  • pomogłam przy sprzątaniu RC
  • odwiedziłam Evę, Shawna i maleństwo
  • kupiłam nieco prezentów i drobiazgów
  • poszłam na kolację z moją północną grupą check-outową

Impreza anty-graduacyjna skończyła się późno, więc zaczęłam dzień długim spacerem przez Manhattan i kupowaniem drobiazgów. Pogoda była idealna do tego, żeby po prostu spacerować, popijając chai latte, i rozmawiając, robiąc przy okazji wiele zdjęć (niektóre są z wcześniejszych eskapad).

Dotarłam do RC na sprzątanie - Deniz i Isla miały miły pomysł posprzątania razem wspólnej przestrzeni. Nie pomogłam tak dużo, jak bym chciała, bo chciałam jeszcze pożegnać się z Evą i Shawnem, a przede wszystkim przytulić maleństwo jako odpowiedzialna ciocia.

Poszłam później na kolację z moją pónocną grupą check-outową i świetnie się bawiłam, szczególnie kiedy wybraliśmy się na niezwykłe rolowane lody - dosłownie zamrozili na naszych oczach mleko i inne składniki w magicznym procesie, który wymagał sporo skrobania substancji.

Nie pożegnałam się ze wszystkimi, tak jak to sobie wyobrażałam, ale może to i lepiej - tyle było emocji i łez w ciągu ostatnich kilku dni, że mogłabym nie wytrzymać kolejnych.

Mój czas w Nowym Jorku i fizyczna obecność w RC dobiegły końca, ale to nie oznacza, że przestanę być członkiem społeczności. Potrzebuję trochę czasu, żeby napisać podsumowanie tych trzech miesięcy, szczególnie ze względu na to, ile napisałam przez ostatnie 12 tygodni - zanim przez to wszystko przebrnę i przeanalizuję miną z dwa tygodnie.

kliknij dowolny obrazek, żeby wyświetlić galerię